Dobry wieczór wszystkim.
Choć zbliża się godzina mojego snu (22:00)..wiem..wiem (jak to mawia mój brat "chodzę spać z kurami i się z nimi budzę") to dla niektórych późne popołudnie lub wczesny wieczór. Dla mnie to czas powolnego rytuału szykowania się do snu.
Gdyby jednak znalazł się ktoś, kto lubi połasuchować sobie między odwracaniem się na bok podczas ciszy nocnej lub po prostu z niemożności snu w ogóle, to mam tutaj coś extra.
Moja urodzinowa bomba kaloryczna.
Składniki:
Blaty bezowe:
4 białka
1 szkl. cukru
Krem:
1 op. serka mascarpone
1 op. śmietany kremówki
cukier puder-ilość wg uznania
Dodatkowo:
maliny
borówki amerykańskie
Wykonanie:
Blaty bezowe:
Białka ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy cukier i ubijamy jeszcze przez chwilę, do momenty całkowitego jego rozpuszczenia.
Ubite białka dzielimy na 2 części.
Na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia wykładamy pierwszą część.
Pieczemy w 150 stopniach przez 45 minut. To samo z drugą częścią.
Krem:
Ubijamy śmietanę kremówkę. Gdy będzie już dość sztywna dodajemy cukier, a następnie serek mascarpone.
Owoce dzielimy na dwie porcje.
Na pierwszy bezowy blat wykładamy masę. Posypujemy owocami. Przekładamy drugim blatem i wykładamy pozostałe owoce.
I gotowe!
Szybki i bardzo prosty, a przy tym (niestety) dość kaloryczny ale za to jaki pyszny!
Gdzieś kiedyś przeczytałam, że urodzinowe słodycze nie tuczą, prawda to?
Dobranoc:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz