Pierwszym, któremu byłam wierna od 3 lat jest podkład marki bareMinerals.
Mój wcześniejszy podkład rozświetlająco-antystresowy marki Avon był ze mną od czasów licealnych-czyli dość długo. Byłam z niego zadowolona do momentu, gdy nie zaczęły się problemy z moją cerą. Wtedy podjęłam decyzję o zmianie.
Przygoda z bareMinerals zaczęła się tu, w Anglii. Przeszukiwałam okoliczne sklepy w poszukiwaniu czegoś co nie zapychałoby tak mojej buzi. Po przeczytaniu recenzji na internecie i późniejszym dobraniu przez panią ekspedientkę odcienia, zdecydowałam się właśnie na ten produkt.
Musze powiedzieć, że byłam zaskoczona lekkością jaką daje ten podkład. W ogóle nie wyczuwa się go na twarzy. Odpowiedni dobór koloru (mój to fairly light) sprawia, że kompletnie się nie odróżnia od pozostałej części twarzy i dodatkowo stopień krycia jest naprawdę wysoki (można sobie go dozować).
Podkład możemy kupić/zamówić w opakowaniu 8g. Mało? nie powiedziałabym, bo wystarcza na baaardzo długo. Przy codziennym stosowaniu miałam go 6m-cy. Wystarczy niewielka jego ilość do pokrycia całej twarzy.Opakowanie jest poręczne. Posiada plastikowy, zakręcany słoiczek z sitkiem. Żeby go zaaplikować wystarczy odkręcić i wysypać na nakrętkę. Nabrać na pędzel, najlepiej typu flat top i delikatnie, owalnymi ruchami nałożyć na twarz.
Przy cerze suchej nie wymaga żadnego przypudrowania lecz moja mieszana, kapryśna cera i owszem, więc opruszam ją delikatnie pudrem, gdyż po kilku chwilach zaczyna się błyszczeć.
Cena podkładu, którą za niego zapłaciłam to 19.99 funta na tej stronie Klik. Kupując go stacjonarnie trzeba zapłacić nieco więcej (swego czasu płaciłam około 24 funta) w House of Fraser Klik .
Polsce produkt można nabyć w perfumeriach Sephora, aktualne ceny znajdziecie tutaj Klik.
Z marki bareMinerals posiadałam także korektor w kremie, który był tłusty i w ogóle nie robił tego co powinien oraz puder wykończeniowy, prasowany, z którego byłam zadowolona choć pamiętam, że jego opakowanie bardzo się brudziło, a to za sprawą materiału z jakiego było wykonane. Mimo to te produkty wystarczały również na długi czas.
Chociaż byłam prawie pewna, że znalazłam swój idealny podkład do twarzy, szukałam czegoś podobnego ale w niższej cenie. I tu natknęłam się na produkty Polskiej marki Annabelle Minerals.
Minęło jednak trochę czasu zanim wybrałam kolor dla siebie, a to dlatego, że początkowo nie znalazłam sklepu stacjonarnego, który ma swojej ofercie te produkty i wszystkie próbki zamawiałam online.
Firma oferuje szeroką gamę kolorów w 3 rodzajach: matujące, rozświetlające i kryjące. Po wnikliwych testach zdecydowałam się na podkład kryjący o odcieniu golden fair.
Kryje nawet duże przebarwienia i blizny. Nadaje się idealnie do cery starganej trądzikiem (czyli takiej jak moja).
Twarz po nałożeniu jest matowa ale nie wydaje się być to sztuczny mat. Nie odcina się. Długo się utrzymuje w stanie niezmienionym. Nie wymaga poprawek, których ja i tak nie stosuję-wg mnie nakładanie na brudna i spocona twarz kolejnej warstwy podkładu to tylko pogarsza sprawę. Do tego typu rzeczy polecam bibułki matujące, które ściągają nadmiar sebum bez naruszania makijażu.
W porównaniu do bareMinerals, który jest nieco ciemniejszy i rozświetlający, Annabelle ma delikatnie jaśniejszy kolor i jest całkowicie matowy (zdjęcie kolorów na przedramieniu).
Różnica:
- cena (34.90zł + koszt przesyłki przy zamówieniu internetowym lub nieco niżej w sklepie z kosmetykami naturalnymi w Zamościu, który znalazłam kompletnie przez przypadek i który polecam gorąco Klik gdyby ktoś odwiedzał to miasto)
- pojemność (4g)
- skład
Annabelle:
- Titanium Dioxide- dwutlenek tytanu
- Mica- pigment minerlny
- Iron Oxides- tlenek żelaza
- zinc oxide- tlenek cynku
bareMinerals:
- trzy pierwsze jak powyżej plus
- Bismuth Oxychloride- chlorek bizmutylu
- termin ważności: 12m-cy
Minusy:
- w obydwu mam problem "ciastka" na twarzy ale to zależy od dnia i występuje głównie na czole
Do kompletu dobrałam, z pośród 3 dostępnych rodzajów korektorów, odcień Medium.
Jego pojemność jest taka sama jak podkładu (co według mnie nie jest dobrym pomysłem. Mogli dodać więcej podkładu, a zmniejszyć gramaturę korektora, którego jak wiadomo zużywa się znacznie mniej).
Na stronie firmy Annabelle Minerals znajdziecie oprócz podkładów, korektory, róże, cienie oraz akcesoria. Z tych ostatnich posiadam dwa pędzle-pędzel do podkładu oraz do korektora.
Są przyjemne w użytkowaniu, miękkie i dobrze nabierają produkty, które są do nich przypisane. Dzięki krótkiemu trzonkowi pędzla do podkładu łatwiej nim pracować i dodatkowo nie zajmuje wiele miejsca (co ważne podczas podróży; szkoda, że cały komplet nie ma takiej długości).
Włosie w tym pędzlu nie jest tak mocno zbite jak np. w Hakuro H50 ale wydaje mi się, że powodem tego jest długość włosia. Gdyby skuwka obejmowała więcej włosia byłyby równie gęste.
Mimo to, efekt jaki można uzyskać po nałożeniu podkładu jest porównywalny.
Wykonanie jest porządne. Nie gubią włosia, a po umyciu się nie odkształcają.
Podsumowując, produkty, które posiadam zrobiły na mnie dobre wrażenie, moje oczekiwania zostały spełnione i myślę, że pozostaną ze mną na dłużej.
A jakie wy macie swoje ulubione podkłady?
pozdrawiam
monia