Ciąża jest okresem pełnym zmian...na każdej płaszczyźnie.
Przyszła mama ma przed sobą 9 niesamowitych miesięcy, z których każdy wygląda inaczej.
Zmienia się dosłownie wszystko, bo to w końcu nowy etap w życiu każdej z nas.
Pod względem kosmetycznym zabronione jest wiele rzeczy i to od nas zależy jak się do tego ustosunkowujemy.
Do tych zabronionych rzeczy należą:
- kosmetyki z kwasami:
- glikolowym
- azelainowym
- owocowymi AHA
- salicylowym
- kremy z retinolem (pochodną wit.A)
- wyciąg z soi i olej sojowy
- ftalany (lakiery do paznokci i włosów)
- syntetyczne antyutleniacze (parabeny, BHT, BHA)
- olejek bergamotowy i rozmarynowy
- triklosan (konserwant) w żelach do mycia
- tetracykliny
- olejki eteryczne (np. lawendowy)
- kosmetyki samoopalające
- nutrikosmetyki
- fluor
- kosmetyki z kofeiną i kasztanowcem
- pochodne formaldechydu i formaliny:
- diazolidynyl urea
- imidazolidinyl urea
- benzylhemiformal
- 2-bromo 2-nitropropane...=Bronopol
- 5-bromo-5-nitro...=Bronidox
- poliacrylamide- poliakrylamid
- filtry przenikające:
- etylhexyl methoxycinnamate (octyl methoxycinnamat)
- benzophenone-3-4
- methylobenzylidene camphor
- octyl dimethyl PABA
Sama zmieniłam część produktów, także ze względu na to, że moja skóra bardzo się zmieniła i nie toleruje niektórych produktów, których używałam przed ciążą.
Twarz
Zmiana cery z mieszanej na suchą sprawiła, że trzeba było zmienić produkty do jej pielęgnacji.
Zarówno do mycia twarzy rano i wieczorem używam od niedawna Vichy Purete Thermale, fresh cleansing gel (odświeżający żel do mycia twarzy). Jest to bardzo pięknie pachnący i dość gęsty żel, który niweluje dyskomfort ściągnięcia twarzy spowodowany twardą wodą. Delikatnie myje i łagodzi podrażnienia. Bardzo się polubiliśmy, a to dzięki Asi:)
Po porannym oczyszczeniu spryskuję twarz płynem różanym Fitomed, do skóry suchej, który odświeża i nawilża. Doskonale przygotowuje twarz do dalszych zabiegów. Wystarczy psssiiiikkk...i ach...nie ma nic lepszego na dzień dobry na ten wiosenny czas.
Zmieniłam również krem na Equilibra aloesowy krem do twarzy, który zawiera 40% stężenie aloesu i nie zawiera nic co by mogło nas uczulić czy zapchać. Ma kremową konsystencję i świetnie się nakłada bez pozostawienia tłustej warstwy. Doskonały pod makijaż.
Od czasu do czasu stosuję peeling enzymatyczny Nacomi, który pomaga uporać się z zaskórnikami ale odkąd jestem w ciąży bardzo drażni mnie jego zapach i z tego tylko względu muszę poszukać zamiennika, bo nie uprzyjemnia to pracy z nim. Na samą myśl jest mi nie dobrze. Nie mniej jednak jest bardzo skuteczny.
Wieczorem zmywam makijaż przy pomocy ściereczki muślinowej Liz Earle oraz w/w żelu. Po tym zabiegu przemywam twarz płynem micelarnym Mixa optymalna tolerancja, który bez zbędnej ingerencji, w delikatny sposób pozbywa twarz resztek makijażu. Do lepszego ukojenia spryskuję twarz wodą termalną Uriage (Robię to nawet kilka razy w ciągu dnia, gdy tylko czuję, że jest taka potrzeba. Sprawdza się nawet przy zaczerwienieniu buzi spowodowanym u mnie przez bóle głowy, które zaczęły mi towarzyszyć od początku ciąży), a na koniec wklepuję Etja olejek jojoba, który optymalnie ją nawilża i regeneruje podczas snu.
Ciało
Ciało
Tak jak zmieniła mi się cera, tak samo stało się w przypadku skóry na ciele.
I chociaż tutaj nie musiałam za wiele zmieniać, gdyż produkty takie jak oliwka Hipp, którą bardzo lubię i stosuję już nie wiem od kiedy, czy krem do rąk Evree, pozostali bez zmian to nieco musiałam dodać, z powodu zwiększającego się brzuszka i biustu, który daje się we znaki uporczywie swędząc i rozciągając ciało.
Tak więc pod prysznic, (na chwilę obecną zrezygnowałam z kąpieli), jak i bezpośrednio po nim używam zestawu babydream fur mama (żel i oliwka). Dobrze nawilżają, świetnie pachną i szybko się wchłaniają.
Dodatkowo stosowałam Nacomi masło shea, które pomogło mi zapanować nad suchymi plackami na ciele. Ciężko było go wydobyć z pojemnika, bo jest ono w postaci stałej ale po rozgrzaniu go w dłoniach jakoś poszło. Szczotkę antycellulitową z Rossmann, która służy mi do masażu miejsc szczególnie na niego narażonych.
Zrezygnowałam także z antyperspirantów zawierających aluminium na rzecz tych, które działają i nie zatykają porów skóry. Takim naturalnym dezodorantem jest Schmidt's, który jak dotąd mnie nie zawiódł ale zobaczymy jak się będzie sprawował w cieplejsze dni.
Staram się obserwować czego moja skóra w danej chwili potrzebuje i w taki sposób dobierać preparaty i częstotliwość ich stosowania. W połączeniu z dobrą dietą można zdziałać naprawdę dużo.
Jakie są wasze propozycje pielęgnacyjne na czas ciąży?
Ja będę raczej świrniętą mamuśką, bo na pewno będę obsesyjnie sprawdzać składy albo sama kręcić swoje kosmetyki :) Bardzo fajny post!
OdpowiedzUsuńNa mieszaniu kosmetyków się za bardzo nie znam, poza tym leniuch ze mnie i chyba bym nie podołała ale z chęcią poczytam co i jak.
Usuń