wtorek, 21 marca 2017

WSPARCIE W PRZEZIĘBIENIU

Korzystając z okazji, że jestem przeziębiona, wiem głupio to brzmi ale tak niestety jest, postanowiłam napisać wam o jednej przydatnej rzeczy, o inhalatorze.

Inhalator bardzo przydał mi się gdy byłam w szpitalu z moim 5 miesięcznym synkiem, który miał zapalenie płuc:( Mam nadzieję, że ten koszmar się już nigdy nie powtórzy. Stosuję go również właśnie podczas przeziębień.

Inhalator jak sama nazwa wskazuje służy do inhalacji. Mój kupiłam prosto od producenta za cenę ok. 100zł. Mamie zamawiałam wcześniej ten sam model na allegro w promocji za ok. 77zł. Później ich już nie było, a w czasie zwiększonej zachorowalności praktycznie w ogóle nie można było go dostać. 
Szukałam właśnie tego modelu ponieważ jest on bardzo poręczny. 
Ma niewielkie wymiary i jest lekki dzięki czemu łatwo jest go przenosić. Dodatkowo jest dość cichy, posiada długi kabel oraz przewód doprowadzający leki. Maseczki są elastyczne ale też nie wyginają się w różne strony. Nie trzeba go trzymać podczas inhalacji- i nie chodzi mi tutaj o gumkę, którą zakładamy na głowę, bo taką ma każdy inhalator ale o to, że maseczka nie wypada z pojemnika, w którym znajduje się lekarstwo, a miałam z takim inhalatorem do czynienia.

Inhalator posiada 2 maseczki (większa dla dorosłych i mniejsza dla dzieci), a także końcówkę do nebulizacji.


Jest bardzo prosty w obsłudze. Wystarczy odkręcić pojemnik na lek i wlać odpowiednią porcję soli fizjologicznej lub innej mieszanki. Ja do soli dodaję kilka kropli Amolu. Włączyć przycisk z boku urządzenia i wdychać.
Po zabiegu płuczemy wszystkie części i przypinamy do inhalatora.



Inhalator sprawdza się w różnego rodzaju chorobach układu oddechowego, tj. astma, zapalenie płuc, oskrzeli, zatokach czy przeziębieniu. Ma szerokie zastosowanie.
Dzięki inhalacjom skracamy czas choroby, a także wprowadzenie lekarstw jest szybsze i mniej inwazyjne. Zmniejsza też skutki uboczne przyjmowania niektórych leków.

Jestem z niego bardzo zadowolona.
Zabieg inhalacji jest przyjemny. Chory odczuwa ulgę w oddychaniu. Można go stosować nawet u takich 5 miesięcznych maluchów.





Polecam go każdemu borykającemu się z chorobami układu oddechowego.

Stosowaliście kiedyś?

Pozdrawiam
chora monia

piątek, 17 marca 2017

ZESTAW BIAŁY JELEŃ

Tak to jest gdy dostaje się na różne okazje prezenty kosmetyczne:) co nie znaczy, że narzekam- wręcz przeciwnie.
Jednym z takich prezentów był właśnie zestaw biały jeleń.
W skład zestawu wchodziły 3 rzeczy tj. żel pod prysznic, szampon do włosów oraz żel do higieny intymnej (ten ostatni jeszcze czeka na swoją kolej).

Testowanie dwóch pozostałych zakończyłam i mogę co nieco powiedzieć na ich temat.

Zacznijmy od żelu pod prysznic.

Używało mi się go bardzo dobrze. Konsystencja dość rzadka, kremowa o miłym, delikatnym zapachu. Z nawilżaniem trudno powiedzieć, ponieważ prawie zawsze stosuję coś po, tj.oliwkę ale nie wydaje się aby zrobił krzywdę skórze, bo to by się dało odczuć od razu.
Podczas nakładania na myjkę do ciała całkiem fajnie się pieni i nie potrzeba wylewać połowy zawartości aby się umyć. 
Gdybym miała kupić go ponownie to pewnie bym się skusiła ale moim faworytem jest ciągle Dove (po prostu moja skóra uwielbia te żele).

Co do szamponu, to tutaj moje zdanie jest całkowicie inne.

Po pierwsze dlatego, że okropnie przeciąża włosy. Po umyciu wyglądają jakby w ogóle nie były umyte. Są oklapnięte, źle spłukane (bez względu na to ile byśmy nie płukali), a podczas czesania u góry tłustawe, a dołem mocno przesuszone. 
Ogólnie nie polecam. Na moich i mojego męża włosach nie zrobił szału. Mimo, że nie zawiera SLS-u, silikonów i alkoholu to wcale nie "czyści" włosów tak jak to robią zazwyczaj tego rodzaju szampony. Czy nawilża- nie, to jest efekt oblepienia włosa.

A co wy myślicie?

Pozdrawiam

piątek, 10 marca 2017

SZCZOTKA HELA, MÓJ RATUNEK NA OSŁABIONE WŁOSY

Czas po porodzie nie jest pobłażliwy dla moich włosów. Najpierw leciały garściami- dosłownie! wszędzie ich było pełno.
Rozpoczęłam więc walkę. Najpierw od wewnątrz, bo tam jest źródło problemu. I chociaż wiem, że hormony stabilizują się do 6-9 m-cy po porodzie (w zależności od czasu karmienia piersią), to nie czekałam aż całkowicie wyłysieje, a do tego zmierzało.
Ale od początku...

Najpierw stosowałam sok z pokrzywy, który w smaku przypominał kompost (chociaż nigdy kompostu nie piłam) ale nawet na sam wygląd to przypominało kompost. Pokrzywa oczyszcza krew i pomaga w utrzymaniu pięknych włosów.
Do tego stosowałam maseczki, a raczej papki/wcierki na skórę głowy z kozieradki mielonej. Jej nasiona wykazują zwiększenie stężenia hemoglobiny, a także erytrocytów dzięki czemu sprawdza się jako środek przeciw wypadaniu włosów. Czasem dodawałam ją też do owsianki ale smak był tak wyrazisty, że długo nie wytrzymałam.
W każdym razie kuracja trwała ok. 10 dni.

Po tym czasie postanowiłam, że się będę suplementować. Pani z zielarni poradziła mi tabletki Megakrzem producenta Cavetpharma. Tabletki te zawierają 70% krzemionki z pędów bambusa oraz 7% krzemu z ziela skrzypu. Do tego mnóstwo innych witamin.
Właśnie rozpoczęłam drugi listek.
Dokupiłam też wcierkę Garnier. Produkt, w którym składzie znajduje się stemoxydine, która pobudza uśpione cebulki włosów do wzrostu. Kończę pierwszą buteleczkę.

Czy to wszystko pomogło?ależ tak. Wyrosło mi bardzo dużo nowych włosów. Gdy zaczesuję je do tyłu, moim oczom ukazuje się jeżyk. 


Na to wszystko zdecydowałam się zmienić drewnianą szczotkę do włosów na szczotkę z włosia naturalnego marki Khaja. Po przeczytaniu dobrych opinii na temat szczotki Helena postanowiłam, że wypróbuje i przetestuję na moje "chore" włosy.


Szczotka drewniana powodowała rozszarpywanie i wyrywanie włosów. Z tą szczotką jest całkiem inaczej. Kołtuny, które się tworzą są delikatnie rozczesywane bez zbędnego szarpania. Bardzo przyjemnie się nią rozczesuje włosy mokre.
Wiem, że osoby które mają gęste włosy i lubiące mocne tarcie nie będą z niej zadowolone, ponieważ nie sięga ona skalpu głowy. Przy moich aktualnie rzadkich włosach nie ma takiego problemu. Wchodzi pomiędzy i da się ją odczuć na skórze głowy.


Jej szczecina jest ostra i sztywna. Nie załamuje się pod naciskiem.
Szczotka nie posiada poduszki pneumatycznej co wydaje mi się dobre, bo ułatwia to jej czyszczenie.
Bardo dobrze zbiera kurz, pył i wszelkie nieczystości zgromadzone po całym dniu. Równomiernie rozprowadza przetłuszczenie włosów, dzięki czemu włos jest lepiej chroniony i nie oddziela się przetłuszczona głowa od suchych końcówek. 
Co do mycia to tu znalazłam minus. Szczecina po namoczeniu niezbyt ładnie pachnie, poza tym sam proces czyszczenia nie jest łatwy. Tak jak wspomniałam włosie jest sztywne i ostre co powoduje kłucie rąk podczas mycia.
Drugi minus to elektryzowanie się włosów. W moim przypadku nie jest duże ale jest. Sposób na to, to zakup sprayu antyelektrostatycznego i popsikanie szczotki.

Szczotka jest leciutka i małych gabarytów, chociaż większa odrobinę od drewnianej.
Dobrze leży w dłoni.



Uważam, że jest to całkiem fajna szczotka przy problemach z włosami jak i również do codziennej pielęgnacji. 
Dobrze ujarzmia i wygładza włosy szczególnie gdy chcemy zrobić gładką fryzurę.

Znacie ją? Co myślicie o niej?