Leniwie ciągnący się czas długich wieczorów i panująca aura za oknem przemawiają by zaszyć się w ciepłym kącie domu i wsłuchując się w uderzające krople deszczu, zwolnić trochę... zrobić przerwę na herbatkę;)
Moja jesień to przede wszystkim zapachy.
Perfuma Halle Berry to dobra jesienno-zimowa przyjaciółka od lat.
Spotkałyśmy się przypadkiem, w okolicach jakiegoś święta, właśnie w tym zadumanym czasie. Od tamtej chwili jest moją towarzyszką jesieni.
Rozstajemy się jedynie w okresach, gdy na dworze robi się cieplej niż w domu, ponieważ wiosna i lato to nie pora na nią.
Zapach jest obłędny-przynajmniej dla mnie:)
Nuty zapachowe to:
- nuta głowy: liście figowe, gruszka i sycylijska bergamotka
- nuta serca: hibiskus, mimoza i frezja
- nuta bazy: sandałowiec, piżmo, kadzidło i bursztyn
Uważam, że jest to perfuma bardzo seksowna,a zarazem delikatna. Działa na mnie uspokajająco. Domyślam się, że nie będzie pasować każdemu, ponieważ jest dość słodka i ciężka, aczkolwiek na mojej skórze nie wydaje się aż tak bardzo. Wszystko zależy od naszego naturalnego zapachu skóry.
Dla mnie jest to idealny zapach na chłodne, pochmurne i dżdżyste jesienne dni.
Taki powiew ciepła..mmm...
A jakie są wasze jesienne zapachy? Kultywujecie któryś tak jak ja, czy preferujecie trendy narzucane odgórnie?